Infrastruktura lotniskowa

Opublikowane przez AskeF w dniu

W ostatni weekend postanowiłem polecieć na zachód. Do Wrocławia. Pojawiło się ku temu kilka przesłanek. Przede wszystkim pogoda, która na zachód od Katowic była zdecydowanie lepsza niż w pozostałych kierunkach. Drugim powodem było to, że chciałem „zwiedzić” lotnisko Szymanów na północ od miasta. Trzeci powód był prozaiczny. Na prośbę Szefowej wyszkolenia, jako pasażera,  dostałem na trasę padawana, który miał się sprawdzać w roli nawigatora. Wszystko to spowodowało, że przygotowałem się do lotu bardzo starannie. Policzyłem trasę, wykreśliłem i opisałem ją na mapie, zabrałem ze sobą komplet informacji pogodowych. Wszystko to spowodowało, że cała podróż, która trwała prawie 3 godziny, przeleciała bardzo miło.

Ale tym razem chciałem zwrócić uwagę na coś innego. Otóż przygotowując się do wycieczki zastanawiałem się, czy samolot może stanowić na takiej trasie alternatywę dla podróży samochodem lub pociągiem. Oczywiście nie chodzi tutaj o samoloty komunikacyjne, tylko GA. I nie chodzi o porównanie kosztowe, ponieważ to zawsze wyjdzie na niekorzyść małego lotnictwa, więc od razu możemy odrzucić prywatne, jednoosobowe wycieczki małym samolotem, jako zupełnie nieopłacalne.

Pod względem czasowym sprawa już nie jest taka oczywista. Dzięki sieci autostrad i dróg szybkiego ruchu, na trasach do 300 km zawsze wygrywa samochód. Na trasach dłuższych – samolot. W przypadku Wrocławie mamy do czynienia z odległością rzędu 200 km, gdzie połączenie z Katowicami zapewnia autostrada A4. Ale autostrada nie przechodzi przez środek miasta (w przypadku Wrocławia) i jeśli dodamy konieczność „przebicia się” przez miasto, to okaże się, że przejechanie w korkach 20-30 km przez Centrum będzie nas kosztować dodatkową godzinę lub nawet więcej czasu. Czy w takim razie połączenie budowania nalotu z możliwością szybkiego dotarcia na miejsce np. dla załatwienia interesów, nie jest dobrą alternatywą?

Z powyższych powodów zacząłem trochę inaczej patrzeć na moje wyjazdy. Może po prostu najpierw należy się rozejrzeć, czy w pobliżu celu podróży nie znajduje się jakieś lotnisko? Następnie, jakie są możliwości i czas dotarcia do celu z wybranego lotniska. I na końcu, czy okoliczna infrastruktura zapewnia minimum niezbędne do nocnego odpoczynku. Swoją drogę zauważcie, że właśnie tak są zorganizowane lotniska komunikacyjne. Zawsze w pobliżu wielkich miast, koniecznie dobrze skomunikowane, z dostępnością bazy noclegowej i restauracyjnej. Tyle, że ja nie jestem zmuszony (choć mogę) do korzystania z lotnisk kontrolowanych. Dla Wrocławia, lotnisko Strachowice znajduje się na zachód od miasta, więc mając do załatwienia interesy po stronie wschodniej, musiałbym praktycznie przejechać przez centrum. Alternatywą jest lotnisko aeroklubowe Szymanów po północnej stronie miasta. I tu pierwsze zaskoczenie. Na lotnisku można zjeść, zarezerwować nocleg i się przespać, a nawet wynająć (po uprzedniej rezerwacji) samochód. Ale na tym nie koniec. Pas w Szymanowie, choć trawiasty, jest chyba najlepszym pasem tego typu, z jakim miałem do czynienia. A dodatkowo pas jest oświetlony lampami uruchamianymi radiem w nocy, jak w Kaniowie. Bajka! Czego tu więcej chcieć. Choć nie zatrzymałem się na dłużej wykonując na lotnisku tylko konwojera, to jak piszą koledzy lotnicy na forach, atmosfera i nocne rozmowy, bezcenne.

Idąc dalej tym tokiem rozumowania, mógłbym przecież swą nową licencję odebrać osobiście w delegaturze ULC w Bielsku-Białej, która mieści się zaraz przy lotnisku Aeroklubu Bielskiego w Aleksandrowicach. W tym przypadku, skoro mam do wylatania posiadany pakiet godzin, bez dwóch zdań lecę do Bielska, jak tylko pozwala pogoda. A tam, może nie tak równy (jak we Wrocławiu) i twardy pas trawiasty (w międzyczasie pojawił się spory opad deszczu), ale spokojnie da się wylądować. Na miejscu sympatyczna restauracja z widokiem na lotnisko, w której serwowane jest bardzo dobre jedzenie (brawo dla kucharza). Niestety nie wiem, jak wygląda sytuacja z noclegami, ale w moim przypadku sprawę, czyli odbiór nowej licencji z wpisanym uprawnieniem „NOC” załatwiłem w ciągu 5 minut w pobliskim ULC.

Takich mniejszych i większych lotnisk w Polsce jest bardzo dużo. Ich infrastruktura jest mocno zróżnicowana, a rozpiętość cenowa znaczna. Na jednym biegunie mamy Szymanów czy Aleksandrowice, gdzie lądowanie jest bezpłatne, a cena za postój symboliczna poprzez Muchowicc i Kaniów, dla których pełne lądowanie jest płatne. Na drugim – lotnisko w Kamieniu Śląskim, które nawet nie mając Certyfikacji lądowiska, ale za to z hotelem przy pasie, pobiera opłatę za każdego konwojera wykonywanego przez obcy statek powietrzny.

Marzy mi się taki rozwój infrastruktury lotniskowej, który byłby skierowany i dedykowany dla lotnictwa ogólnego. Wtedy bez większych kosztów wysupłanych z kieszeni samorządów lokalnych można by wykonywać nawet loty pasażerskie. Bo choć samochód z kompletem pasażerów zawsze będzie tańszym środkiem lokomocji, to czteroosobowa Cessna, przy odpowiedniej infrastrukturze, komforcie, szybkości i atrakcyjności, może być już dla niego pełnoprawną konkurencją.


0 komentarzy

Dodaj komentarz

Symbol zastępczy awatara

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *